Kiedy wędrowałam ostatnio po romańskich i gotyckich krajobrazach Polski, spotkaam znajomego. No, oczywiście przede wszystkim zwiedzałam wczesnopiastowskie kościoły, których - jak na dopiero co powstające państwo - było sporo (i - na moje nie/szczęście ;) - trochę się jeszcze zachowało). I tak sobie zwiedzam, podziwiając plan wschodniej części kościoła z czasów Bolka Chrobrego, kiedy nagle wzrok mój odrywa się od tego cudu architektury i co napotyka? Ze zdjęcia na sąsiedniej stronie uśmiecha się do mnie mój kolega.. Wołecek :) To znaczy.. Szanowny Pan Wołek (ale nie ten satyryk). No bo jak inaczej mówić o kimś w tak szacownym wieku. Tysiąc lat to już nie takie hop-siup :) Jednak mimo tak wielkiej różnicy wieku, pozwolił mi zwracać się do siebie per "Wołecek", bo - jak twierdzi - przypominają mu się jego młodzieńcze lata, kiedy to był.. no właśnie. Tu pamięć go zawodzi, ale pani Teresa Mroczko uważa, że stanowił element dekoracyjny. To swoiste wyróżnienie, bo przyjmuje się, że w czasach, kiedy Wołecek powstał, podobne kamienne figurki były demonicznymi przedstawieniami, np. na parapetach okien romańskich kościołów. A w portalu kościoła św. Mikołaja w Bari XI-wieczne woły-symbole zła dźwigają kolumny. Brr.. I pomyśleć, że nasz Wołek Wawelski (ładne nazwisko, prawda? ;)) mógłby należeć do takiego towarzystwa.. A przecież wystarczy spojrzeć w te szczere oczka i zmarszczone czółko, żeby zrozumieć, że ten protoplasta dzisiejszych wołecków (spotykanych czasem na przykład podczas rejsów mazurskich) jest pozytywną postacią. Podczas naszej rozmowy wspominał o tym, że bardzo chciałby spotkać swojego kolegę Niedźwiedzia, który podobno mieszka na zboczach Sobótki pod Wrocławiem, ale to jeszcze nie jest pewne. Niedźwiedź jest - z tego, co zrozumiałam - starszy od Wołecka i możliwe, że nienajlepiej się już trzyma.. Hmm... nie wiem, jak Wy, ale ja bym tego kolegę chętnie odwiedziła. No, może już po sesji, kiedy przestanę rozmawiać z postaciami na ilustracjach w książkach.. ;)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
...anielski uśmiech zapewne został wywołany przychylnością dla Twoich poszukiwań piękna w epoce Średniowiecza. Co zaś się tyczy sugestii braku zainteresowania ze strony niektórych kamiennych postaci dla tychże poszukiwań, to być może starania o wygląd korony na ustrojonej nią głowie wzięły pierwszeństwo przed każdym innym działaniem, nawet tym zbożnym...
-
Spora część przyjmowała moje uwagi i pytania z kamienną twarzą, ale były też anielskie uśmiechy (http://www.usefilm.com/image/311323.html), a niektóre w ogóle nie zwracały na mnie uwagi (http://media.photobucket.com/image/krogulec%20gotyk/angelus_silesius/Lwowek%20Slaski/e84eaa67.jpg?t=1253808027).
-
...a jaką chęć do rozmowy wyrażały obrazki?...
-
Zgodnie z tytułem. Egzamin ze sztuki średniowiecznej. Jedyne tysiąc lat - od V do XV wieku. Nie dziwię się, że na końcu rozmawiałam już obrazkami w książkach ;)
-
...egzamin z Wołecka?
...zaciekawiasz ... :-) ... ! -
Dziękuję, Piotrze, za miłe spojrzenie na Wołecka. Znamy się już dziesięć lat, jeśli liczyć czas od egzaminu. Na szlak dolnośląski jeszcze się nie wybrałam, ale wszystko przede mną. A może coś mnie zachwyci na spacerze w mieście i jeszcze dołączę tu jakąś krakowską "pocztówkę".
-
...podobnych kamiennych pocztówek jest trochę po Polsce rozsianych. Nie zawsze są to przedstawienia zwierząt bo i "pielgrzym świętokrzyski" w Nowej Słupi przy drodze do klasztoru na Świętym Krzyżu stojący - wiązany z osobą króla Jagiełły lub św. Emeryka (w tym przypadku to tysiącletnia historia) - do takich pocztówek zaliczony być może...
-
Dziękuję za miłe przyjęcie. To bardziej wspomnienie. Nazywam takie formy "pocztówkami". Mam nadzieję, że pomimo swoich niewielkich rozmiarów, są miłe do czytania. A w każdym razie ta zamieszczona powyżej :)
-
:)
Yume, zgodnie z moimi zasadami, na plusa na podróż jednak za mało tu jest, ale może w przyszłości, kto wie...